Wypad na mazury był na prawdę udany. Niestety droga nie była taka różowa a to za sprawą brakującej nawierzchni na odcinku 10 km przed Działdowem.
Potem troszkę popadało ale w sumie nie ma na co narzekać :)
Pierwszy dzień jak zawsze wszyscy się muszą zjechać, mała integracja itd.
Jeden psuje a drugi stara się naprawić |
MarcinS w końcu nadmuchał oponki, ale co się spocił :) to tylko on sam wie |
Następnego dnia podzieliliśmy się na dwie grupy. Jedni pojechali do zamku w Nidzicy a drudzy udali się na Grunwald.
Ryneczek w Działdowie |
Postój na rynku w Działdowie |
Uchwyt nawigacji Made in Mfuska |
Jezioro Lidzbarskie |
.
Wieczorem punkt stały - integracja. Piwko, kiełbaski, ba nawet hotdogi były serwowane.
Szkoda że to tylko trzy niecałe dni spotkania. Było bardzo miło i sympatycznie, i już nie mogę się doczekać kolejnego wypadu.
Roman spisał się super, bez postoju na raz dojechaliśmy do Lidzbarka Welskiego (160km), jestem z niego bardzo zadowolony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz